Infrastruktura,  Szamoty,  Zieleń

Nowy skwer na Szamotach bez trzech samotnych brzóz

Krzysiek dotarł do projektu pierwszej części zielonego placu, który ma znajdować się pomiędzy jezdniami ulicy Giserskiej. Na ten moment wiadomo, że dzielnica i Biuro Architektury konsultowały tylko mniejszą część, położoną między ulicą Habicha i 43-KDD.

Najprawdopodobniej w przypadku większej części nadal nie wiadomo, kto miałby sfinansować jej budowę.

Skwer jest naprawdę urokliwy

Zacznijmy od projektu samego skweru. Uległ on poprawkom w stosunku do pierwszej wersji – Biuro Architektury było niezadowolone m.in. z technicznego wyglądu oczka wodnego (przypominającego pierwotnie autostradowy staw retencyjny), rysowanych od linijki alejek oraz braku odniesienia do osi widokowej ulicy Giserskiej.

Wersja “po poprawkach” jest już dużo bardziej naturalna, widać, że w projekcie przybyło też drzew – łącznie ma być ich około 70. Poszerzono też jeden z chodników, dodano słupki blokujące w miejscach narażonych na nieprawidłowe parkowanie.Nie ma co ukrywać, wygląda to po prostu bardzo dobrze.

Jeżeli kolejna część skweru także będzie zaprojektowana w ten sposób, nasza dzielnica zyska naprawdę elegancki teren zielony.

Co z drogami?

Dowiedzieliśmy się tego i owego również o kwestiach drogowych. Ulica Giserska (obecnie oznaczona na mapach jako Odlewnicza) będzie ulicą dwujezdniową, rozdzieloną na środku skwerem, z parkowaniem równoległym oraz drogą rowerową poprowadzoną przy jej południowej części.

Inwestor (kimkolwiek nie jest, bo jeszcze nie dostaliśmy z Urząd Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy odpowiedzi na wniosek o informację publiczną) wybuduje zatem jedną jezdnię Giserskiej od Taylora do Habicha, drugą od Habicha do 43-KDD oraz w naszej opinii niezgodny z planem miejscowym łącznik dzielący przyszły skwer na pół. Mamy nadzieję, że łącznik będzie miał charakter tymczasowy, również złożyliśmy zapytanie w tej sprawie.

Szkoda drzew…

Łącznik ten jest chyba najbardziej przykrym elementem projektu, ponieważ zakłada wycięcie pozostałych w tym miejscu… dorodnych brzóz.
Urzędnicy pewnie będą bronić swojej decyzji tym, że “nie dało się” inaczej albo że drzewa są w złym stanie po trwającej obok budowie. Szkoda tylko, że nie pomyślano o ich zachowaniu wcześniej. Posadzenie nawet 70 dwumetrowych drzewek nie zrekompensuje wycinki trzech dorosłych okazów, a przynajmniej nie odczujemy tego jeszcze przez dekadę.

Dziwi to tym bardziej, że pas przeznaczony pod ulicę, chodnik i pobliski trawnik jest… bardzo szeroki. Ominięcie drzew nie powinno więc stanowić dla architekta żadnego wyzwania.

Termin budowy? Póki co pozostaje nieznany.

Skip to content