Dalsze dogęszczanie Ursusa blokami to ślepa uliczka
Wiecie, że Ursus znajduje się w czołówce gęstości zaludnienia w Warszawie? Nasza dzielnica plasuje się tuż za położonymi dużo bliżej centrum Pragą-Południe, Ochotą i Wolą. A to wszystko pomimo tego, że Gołąbki i Czechowice to w dużej mierze domki jednorodzinne, a na Szamotach nie mieszka nawet połowa docelowych mieszkańców…
To przekłada się na problemy z dojazdem do centrum, czy dostępność szkół i przedszkoli. Dziwnym trafem nie przekłada się jednak na inwestycje w dzielnice. Na nie ciągle brakuje pieniędzy – w końcu Ursus to mała dzielnica.
Czy jest szansa na lepsze jutro?
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że będzie tylko gorzej. Na Skoroszach nadal jest potencjał na budowę mieszkań dla przynajmniej 5 tys. osób, na Szamotach może nawet dla 18 tys. – to sprawi, że w Ursusie za 10 lat będzie mogło mieszkać nawet 80 tysięcy osób.
A przecież to nie wszystko. Nadal powstają nowe bloki dogęszczające istniejące osiedla, jak np. gigantyczna Złota Oksza przy ul. Zagłoby.
Można było temu zapobiec uchwalając plany miejscowe dla Ursusa, ale jak do tej pory objęły one tylko Gołąbki i Szamoty. Plan dla Niedźwiadka jest na końcu miejskiej listy priorytetów. Pomóc mogłyby tzw. mikroplany miejscowe, pozwalające na zachowanie terenów zielonych pomiędzy blokami, ale czy władze Ursusa będą o to zabiegać w ratuszu?
Jak do tej pory, włodarze wydają się być zadowoleni z zapisów wprowadzonych w projekcie nowego studium, w którym większość pozostałych wolnych terenów w Ursusie zostaje przeznaczona pod zabudowę wielorodzinną…
Naszym zdaniem…
My uważamy, że dogęszczanie starych osiedli musi zostać zatrzymane, a zmiany w studium przeznaczające jeszcze więcej terenów pod bloki nie mogą być wprowadzane bez rozbudowy istniejącej infrastruktury. Obietnica metra w 2045 roku to zdecydowanie za mało!